jak co roku na wiosne moje kontakty socjalno-sasiedzkie osiagnely wyrazny szczyt na wykresie intensywnosci w skali roku: od piatku do niedzieli strzyglam nasz plot. kto przechodzil, ten mial cos do powiedzenia, jakies pytanie, jakas dobra rade:
– aaaa!!! wiosenne porzadki!
– taki bukowy zywoplot to jest praktyczny, zeby nie wiem jak sie rozrosl mozna sciac radykalnie jak sie chce i wszystko odrosnie.
– czemu wy nie zamienicie tych bukow na tuje albo eibe? wtedy mniej pracy, bo powoli rosnie…
– bukowe ploty to sa jednak najladniejsze! jak u nas tez. buk moze osiagnac wiek 300 lat!
– nie moza tak radykalnie scinac, bo bedziecie miec lyso cale lato. nie odrosnie do nastepnego roku!
– o! jak to kobieta sama potrafi!
– no nareszcie, bo juz tu nie moznabylo przejechac tak sie ten wasz plot rozrosl!
– szkoda troche tak scinac wszystko, bylo u was jak w lesie…
– ile to pracy, co? postawilby czlowiek murek i bylby spokoj.
– …
– …
w tym roku postanowilam zrobic w ogrodzie tylko to co konieczne. nie mam weny, mam ochote siedziec na lawce i czytac ksiazke.


