dla mnie moje jedno dziecko jest wielkim wyzwaniem i chociaz czasami jestem z siebie jako matki zadowolona i z nas jako rodzicow tez to jednak glownie czuje, ze moglibysmy byc fajniejsi, cieplejsi, surowsi, moglibysmy dawac wiecej luzu, byc bardziej srodzy, dawac wiecej wolnosci, trzymac maline krocej, wiecej podrozowac, mniej podrozowac… mysle, ze gdybym musiala sie tak zastanawiac nad jeszcze jedna malina to bym zwariowala. a juz trzecie dziecko nie miesci sie w sferze mojej wyobrazni.
wsrod naszych znajomych dzieci podorastaly. nawet to trzecie wlasnie wybiera sie na studia i… ludzie rozstaja sie poprostu z dnia na dzien. tak jakby skonczyl sie wspolny projekt: wychowali troje dzieci a teraz czas na nowe zycie. gdyby to byl jeden tak przypadek… ale nie. kolejny! mysle, ze zycie w 5-osobowej rodzinie jest wyzwaniem i nie kazdy moze temu podolac. ci co podolali, opadaja z sil.
dzis zagadalam do znajomego, ktorego zobaczylam na fb z jakas babka, wiec zazartowalam pytajac czy zmienil stan cywilny. nie gadalismy juz dawno a wiem, ze ma fajna zone, fajne dzieci, fajne zycie. wiem? a co ja tam wiem! pomyslalam, ze na zdjeciu jest jego szwagierka czy siostra i ze sie posmiejemy. ze wspolnego smiania nic nam nie wyszlo. poczekali az ostatnie dziecko (jeju, pamietam jak maly hustal sie na hustawce w drzwiach a pod nim lezal jamnik) zrobi mature i natychmiast sie rozeszli. kazde ma nowego partnera i… nawet nie skladaja sobie zyczen swiatecznych. od dwoch lat. normalnie schemat, ktory poznalismy juz przez kilka znajomych par…