co te ptaki wyprawiaja. no szaleja! w dlugim na na 30 m zywoplocie buduja gniazda. znowsza tam jakies torby foliowe, jakies skrawki materialu, mech, suche kwiaty, liscie. kolo plotu sterczy jeszcze zeszloroczna trawa o wysokosci 1.5 metra. dzis rano jeden z kosow wpadl na pomysl, ze taka trawa to swietny material na gniazdo. boze co on sie nameczyl z ta trawa. ciagnal, tarmosil, w prawo, w lewo. odlatywal, wracal, znow tarmosil. usiadlysmy z malina przy sniadaniu tak, zeby miec widok przez okno i pekalysmy ze smiechu. malo sie do szkoly nie spoznila! co roku obserwujemy te ptaki, te gniazda, wsluchujemy sie w piski pisklakow.
nie wiem jak jej powiedziec, ze akurat jak w tych gniazdach wylegna sie ptaszki, zywoplot bedzie zrownany z ziemia. 4-6 gniazd z pisklaczkami.
ale jak tu zalowac ptakow, jak trzeba zalowac dzieci ktore poszly dzis rano do szkoly a na dziedzincu ktos je zastrzelil. ot tak. i uciekl.