napisalam piekny plomienny mail. potem go skrocilam. potem go wykasowalam. napisalam nastepny rzeczowy i profesjonalny. wykasowalam. napisalam kolejny, smieszny, wesoly, dowcipnie inteligenty zdawalo mi sie, ale kiedy przeczytalam go po powrocie z kibelka stwierdzilam, ze jest glupawy. wykasowany natychmiast. no to jeszcze raz. troche profesjonalnie, troche osobiscie, troche smiesznie. przeczytalam z 50 razy. naplulam na palec, popukalam w drewniany stol i… stuk puk nacisnelam klawisz "senden".
a teraz pozostaje mi tylko czekac.
boze, gdyby ten projekt wypalil…